Arek
Administrator
Dołączył: 13 Sie 2005
Posty: 259
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 16:44, 13 Paź 2005 Temat postu: Wywiad dla "Słowa" |
|
|
Cytat: | Biegała z kasetami
Beata Chmielowska-Olech - widzowie od lat doceniają nie tylko profesjonalizm, ale również czarujący uśmiech, którym emanuje prowadząc Teleexpress. Nam opowiedziała o pracy w jednym z najpopularniejszych programów informacyjnych telewizji publicznej.
Pamiętasz swój pierwszy dzień pracy w Teleexpressie?
- Byłam jeszcze studentką. Sformułowanie praca w moim przypadku było wtedy nadużyciem (śmiech).
Od czego zaczynałaś? Co było wówczas dla ciebie najtrudniejsze?
- Na początku tylko się przyglądałam, biegałam z kasetami i chłonęłam wiedzę. Pierwszy materiał zrobiłam pod okiem starszego stażem kolegi i do dziś pamiętam, że była to informacja o powrocie do Łazienek Królewskich portretu Króla Stasia. Bardzo byłam wtedy przejęta, dumna i szczęśliwa. Później już sama przygotowywałam kolejne tematy, zdobywałam nowe doświadczenia. To była naturalna kolej rzeczy. Zresztą w moim przekonaniu taka droga jest jedyną słuszną w zawodzie dziennikarza, bo gdy przyszło kolejne wyzwanie i miałam poprowadzić Teleexpress to - mimo oczywistego stresu - czułam się pewniej. Wiedziałam, że jestem reporterką na wizji, a nie tylko papużką, powtarzającą zdania z promptera (śmiech).
Co uznajesz za swój największy sukces podczas pracy w Teleexpressie?
- Satysfakcję przynoszą chwile, w których czuję, że to co robię w jakiś sposób ma pozytywny wpływ na innych. Na przykład zimą pojechałam do Krasnego Stawu na spotkanie z wychowankami Domu Dziecka. Zawieźliśmy prezenty, ale to nie one okazały się być dla nich najcenniejsze. Siedzieliśmy długo i szczerze rozmawialiśmy o pracy, życiu, ich marzeniach i planach na przyszłość, o tym, że warto w siebie uwierzyć i nie mijać się ze szczęściem. Lubię ludzi, lubię z nimi rozmawiać i dzielić się energią, a praca, którą wykonuję stwarza mi do tego możliwości.
Czy prezenterzy Teleexpressu mają jakieś swoje rytuały, na przykład wspólną kawę?
- Na ploteczki i kawkę to w ciągu dnia nie bardzo jest czas, bo od rannego kolegium, na którym rozdzielane są obowiązki, wszyscy gdzieś pędzą, dzwonią, pokrzykują lub w skupieniu piszą i montują.
Ale są chyba chwile wytchnienia?
- Niesłychany za to gwar można usłyszeć parę minut po 17:15, czyli po emisji. Wtedy powoli spada napięcie. Wszyscy na gorąco wymieniają się uwagami: gratulują sobie, albo się kłócą, dowcipkują, albo dyskutują. Jedni w pośpiechu biegną do domów, by nadrobić zaległe życie rodzinne, inni długo jeszcze przerzucają się argumentami, albo już jadą na kolejne zdjęcia, tematy... Jest stresująco i wyczerpująco, ale jeśli się to kocha - a po siedmiu latach spędzonych w tej redakcji wiem, że ta przypadłość dotyczy większości - to każdego dnia wraca się z nową energią. To rodzaj uzależnienia, bo news nie ma końca...
Rozmawiała Joanna Getka-Kaczor |
Wywiad dla gazety codziennej "Słowo" opublikowany 21-07-2005
Post został pochwalony 0 razy
|
|